Wśród pism kulturalnych ciągle niewielki odsetek stanowią takie, w których zawarta treść sugeruje otwarcie się na margines, na dyskusję o codzienności, o rzeczach małych, niezauważalnych; na coś, co często się pomija, ale co równie często zaważa na całości.
W tytule pisma „mała kultura współczesna” znajduje się wszystko – redakcja zaznacza, że inspiracją stała się sieć, bo mieści się tu wiele (za wiele), i to „wiele” jest często bardzo niepewne. Niepewność wiedzy i chęć dyskusji o tym, co aktualnie frapuje autora i społeczeństwo zaważyły na kształcie „mkw”. Wszystko tutaj pisane jest małymi literami: tytuł pisma, tytuły artykułów, nazwiska autorów – tym razem nie o skromność chodzi, lecz o nawiązanie do filozofii wykoncypowanej przez redakcję.
Tytuły każdej z odsłon, czyli jakoby każdego numeru, są ściśle stematyzowane i mówią o problemach codzienności, uwrażliwiają na potrzeby innych i krytykują współczesność. Wśród nich dostrzec można pewną powtarzalność, mimo że tematyka jest bardzo różnorodna. Powtarzalność ta polega na ukierunkowaniu odbiorcy na szerszy ogląd rzeczywistości. Autorzy wymuszają na odbiorcach wpatrywanie się w siebie i w to, co „siebie” otacza. Styl artykułów i oprawa graficzna są często kontrowersyjne, ironiczne i pełne gier z odbiorcami. Na przykład… skarpetki, które od razu przykuły moją uwagę, wywołując uśmiech na twarzy. Jest to ilustracja pt. Skarpetki nie do pary do artykułu Zuzanny Kowner Cały syf świata stylem odpowiadającemu gatunkowi bloga. Perspektywa zmienia się wraz z nadaniem tytułu, uśmiech znika, zostaje powaga i chęć czytania. Kowner zagrała na emocjach i poczuciu bliskości z odbiorcą. O czym jest tekst? O relacjach na Tinderze? Raczej nie. To tekst o granicach własnej wolności, strachu, o seksualności i kulturowych nawykach, o cielesności i naturze ludzkiej, ale też o prawdziwej miłości. Tekst jest dość kontrowersyjny (o czym świadczy ilość komentarzy – na dzisiaj jest ich aż 156!), wymagający od społeczeństwa łamania schematu idealnego związku i potrzeby partnerstwa.
