Irena Tuwim (nie)odkryta

 „Układanie Wierszy i Piosenek to nie są rzeczy, które się łapie w powietrzu. To one cię łapią i wszystko, co można zrobić, to pójść tam, gdzie one mogłyby cię znaleźć” – trzeba zrobić wszystko, by literatura mogła nas odnaleźć, i by mógł odnaleźć nas Kubuś Puchatek. A ilu z nas odnalazło na kartach tej pięknej książki nazwisko Ireny Tuwim? Podobno w żadnym mieście w Polsce nie ma ulicy, która nosiłaby jej imię. Kubuś Puchatek jest obecny – i dobrze, ale co z jego tłumaczką? Dzięki Irenie Tuwim na gruncie polskim pojawiły się takie dzieła, jak: Mary Poppins, Szczęśliwy książę Wilde’a, bajki Tołstoja i baśnie braci Grimm. Kawał literatury dla dzieci. Oprócz wybitnych (!) tłumaczeń Tuwim zajmowała się poezją i prozą, która w międzywojniu spotkała się z dużym uznaniem. Gdzie zatem dzisiaj jest jej miejsce? Co zrobiła z autorką pamięć współczesnych?

Cały numer „Fabulariów” 2/2017 poświęcony został sylwetce Ireny Tuwim. W rozpoczynającym numer wywiadzie z biografką autorki, Anną Augustyniak, czytamy o cieniu, w którym znalazła się Irena. Julian Tuwim nie miał łatwego dzieciństwa, jego twarz pokrywała plama, odczytywana przez matkę, Adelę Tuwim, jako źródło nieszczęść syna. Zatem większa uwaga skupiała się na synu, na jego obawach, bolączkach i na wielkim talencie. Później to dzieci opiekowały się chorą matką, obawiając się o każdy jej ruch. 

Irena jednak w okresie XX-lecia międzywojennego była obecna, a zachwycali się nią m.in. Wittlin, Kleiner, Nałkowska, Słonimski, jednak już po wojnie pamięć o niej zniknęła, nikt już nie czytał jej wzruszających Łódzkich pór roku czy Rozmowy ze służącą.

Okładka numeru "Fabularie" 2/2017
Okładka numeru „Fabularie” 2/2017

O biografii Tuwimówny obszernie pisze Olga Wróbel, zwracając uwagę na trudne życie autorki, uwikłanie w problemy psychiczne najbliższej rodziny i niełatwe życie z drugim mężem, Stawińskim. Właściwie Tuwimówna żyła zawsze dla kogoś i na poczet spraw czyichś. Usunęła się w cień, nie dbając o imię dobrej pisarki. Ciekawy zabieg artystyczny poczyniła w numerze Emilia Walczak – W cieniu jedliny to tekst inspirowany opowiadaniem Ireny Tuwim pt. Widzenie. Opowiada w nim o przybyciu Ireny do otwockiego szpitala psychiatrycznego, w którym leczyła się jej matka, Adela Tuwimowa. Przedstawienie wydarzeń jest pełne opisów, słychać w nim dźwięki ptaków w otwockim parku, słychać cierpienie obu kobiet i niewypowiedziane słowa. Ewa Kamińska-Bułażek pisze z kolei o Łodzi, która ukształtowała światopogląd Ireny, mimo że lwią część życia spędziła poza jej murami. I to właśnie w Łodzi dokonuje się prób wydobycia pisarki z niepamięci. W 2016 roku zorganizowano akcję Pasaże dla kobiet, w której działają łódzkie aktywistki. Akcja ma na celu dobycie w mieście herstorii poprzez opowieści i oprowadzanie po Łodzi. Dobrze byłoby, gdyby inne miasta wzięły przykład z tych działań…

W numerze, zresztą jak zawsze w „Fabulariach”, umieszczono sporą dawkę nowości literackich; dział proza mieści w sobie cztery nazwiska: Grzegorz Pełczyński, Katarzyna Sikora Borowiecka, Aleksandra M. Perzyńska i Anna Dwojnych. Klinika Sikory-Borowieckiej to opowiadanie satyryczne o kobiecych słabościach i niedomówieniach, które destrukcyjnie wpływają na bliskość. Borowiecka nie pozbawiła swojego tekstu humoru, który przeplata się z gorzkimi relacjami. Oprócz prozy pojawia się też poezja Katarzyny Szaulińskiej, Piotra Macierzyńskiego, Kamila Gary, Moniki Maciasz i Mariusza Tenerowicza. Szaulińska zaprezentowała bardzo dobry, zrytmizowany wiersz California dreaming, który pobrzmiewa nowoczesnymi tonami muzyki postklasycznej:

stoję u bram i czekam na hasło
pijąc cold brew w ten upał a beton
pod którym oddychasz, Ziemio
topi się jak masło na grzance
i gra Trzaska a każda z tych nut

jest kroplą wody z popsutego hydrantu
jeszcze tylko jedna i zrozumiem
że nie ma po co rozumieć
przęseł mostu i falowania wieżowców
i okna co odbija się w oknie odbija się w oknie

Trzecim działem twórczym jest dział Komiks, gdzie swoje prace przedstawili Anna Krztoń i Jacek Frąś, z którym wraz z Wandą Hagedorn (autorzy Totalnie nie nostalgia) o książkowych memuarach rozmawiała Agnieszka Czoska. 

Warto też zwrócić uwagę na społeczne tematy, m.in. na artykuł Krzysztofa Lichtblaua w dziale Dla dzieci pt. Uchodźca. Nowy kolega na placu zabaw, w którym autor przedstawił listę książek dla dzieci opowiadających o obecnych problemach społecznych, dyskusjach i prowokacjach. Literatura dla dzieci odpowiada na pytania zadawane przez dzieci i dorosłych, warto więc zapoznać się z proponowanymi przez Lichtblaua propozycjami nie tylko w kontekście: „poczytaj mi, mamo”, ale też „poczytaj, mamo”.  I tato, i babciu, i dziadku, i wy wszyscy, którym coś się wydaje, że jest jakieś. Bardzo spodobał mi się przywołany zabieg Michaela Rohera w książce Wędrowne ptaki, gdzie pięknie rysuje się metafora ludzi-ptaków, wolnych i przemierzających wiele lądów. Lichtblau oczywiście wspomina przy tej okazji wspaniały komiks Maus Arta Spiegelmana. Cały ten artykuł bogaty jest w nazwiska godne uwagi. 

Numer 2/2017 szczególnie bliski jest mojemu sercu, i to z wielu powodów. Po pierwsze Tuwimowie, rodzina, która przeszła wiele i wielu z nas ciągle zaskakuje; po drugie świetne rozmowy i próbki literackie (wiersz Szaulińskiej!), a także rozmowy, rozmowy, rozmowy, o których niemal nie wspomniałam (zerknijcie też koniecznie do wywiadu Hanny Trubickiej z Filipem Zawadą o emo sapiens). No i tak po prostu, po ludzku i najzwyczajniej wdzięczna jestem Lichtblauowi, który podsunął mi kilka książek do przeczytania i sprezentowania. 

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s